 |
Studenckie forum AJD Studenckie Forum AJD Forum dla studentów i kandydatów.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Typowy[Usunięty]
Gość
|
Wysłany: Nie 22:13, 14 Gru 2008 Temat postu: AJD nie chce mieć doktorów? |
|
|
AJD nie chce mieć doktorów?
Na AJD nie można uzyskać tytułu doktorskiego z tzw. wolnej stopy, bo uczelnia nie może się zdecydować, jak przyjmować pieniądze od zainteresowanych. Doktoranci uciekają tymczasem do innych miast
Obowiązujący u nas trójstopniowy system zdobywania wyższego wykształcenia (tzw. boloński) zakłada, że jego pierwszym etapem jest licencjat lub tytuł inżyniera na kierunkach technicznych, dalszym magisterium a kulminacyjnym tytuł doktora. Ponieważ szkolnictwo wyższe jest u nas teoretycznie bezpłatne Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego i Nauki uznało wiosną, że należy zabronić praktyk stosowanych na państwowych uczelniach, polegających na pobieraniu opłat za studia doktoranckie. O ile uczestnikom tych studiów to poprawiło byt, to wszystkim tym, którzy zapragnęli uzyskać stopień doktora z wolnej stopy, sprawiło mnóstwo problemów. To przede wszystkim ludzie, którzy chcą podnieść swoje kwalifikacje a nie są pracownikami uczelni.
- Po prawie trzech latach badań mam gotową pracę doktorską, tylko nie mam gdzie jej w Częstochowie otworzyć - skarży się niedoszły doktorant z Akademii Jana Długosza. - Mój przykład nie jest odosobniony. Władze nie wiedzą jak pobierać od nas pieniądze, więc zawiesiły otwieranie przewodów. Tymczasem wciąż słyszę jak szczycimy się swoimi uprawnieniami do habilitowania.
Nasz informator podkreśla, że od początku był przygotowany na kwotę 8-9 tys. zł, które, jak mu wyjaśniano, będą rekompensowały koszty uczelni potrzebne choćby do opłacenia recenzentów, ich przejazdów itp.
- Ale paraliż decyzyjny trwa i odnosi się dziwne wrażenie, że ktoś tu zapomniał o sytuacji studentów - stwierdza. - Absurdalna bezczynność władz uczelni w kwestii doktorantów nie da się pogodzić z deklarowanymi przez nie ambicjami uniwersyteckimi.
Sytuację potwierdza prof. dr hab. Józef Drabowicz, prorektor ds. nauki AJD: - Myślimy o jakimś rozwiązaniu, które z jednej strony pokryje nasze koszty, a z drugiej będzie zgodne z prawem - mówi. - Przepisy nie są jednoznaczne i nasza rzeczywistość skrzeczy.
Deklaruje jednocześnie, że senat uczelni zajmie się problemem najszybciej, jak będzie to możliwe. Wymagać będzie jednak akceptacji ministerstwa.
Rozwiązań jest oczywiście kilka i są one powszechne na polskich uczelniach. - My pobieramy opłaty tzw. kosztów rzeczywistych. Wynosi to ok. 9 tys. zł - podkreśla Magdalena Ochwat, rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. - Reguluje to umowa cywilno-prawna, jaką zawieramy z instytucją wspierającą doktoranta lub osobą fizyczną.
Podobnie sprawa wygląda na Uniwersytecie Łódzkim, tyle że kwota "za doktorat" to około 10 tys. zł.
Część osób znających problem uważa, że zawieranie takiej umowy z zainteresowanym nie do końca zgodne jest z prawem.
- A co gorsza, gdy prosi się o to swojego pracodawcę - zastanawia się nasz niedoszły doktorant. - Wyobraźmy sobie, że jest to instytucja, która nie ma takich środków w budżecie - powiedzmy biblioteka. To oczywiście naraża ją na trudności fiskalne. Bo choć pieniądze mogą pochodzić od zainteresowanego, to jak wytłumaczyć skąd firma je ma?
Dlatego część uczelni zastosowała inne rozwiązania - pobierają opłaty wyłącznie od firm i stowarzyszeń. Taką praktykę przyjął Uniwersytet Opolski: - Mamy prawo doktoryzowania na 10 kierunkach - mówi Marcin Miga, rzecznik uczelni. - Doktoranci z wolnej stopy pokrywają koszty na podstawie wpłaty około 9 tys. zł od jakiejś wspierającej ich instytucji. Przyznam jednak, że od czasu zmiany stanowiska w ministerstwie, dotyczące opłat za ten przewód, zainteresowanie potencjalnych doktorantów spadło.
Taką samą zasadę przyjęła Politechnika Częstochowska, mająca prawa doktoryzowania na wszystkich 6 swoich wydziałach: - Nie zamykamy się na doktorantów - podkreśla Izabela Walarowska, rzeczniczka PCz.
Większość uczelni nie zawiesza więc otwierania przewodów: - Bo to by była zupełnie chora sytuacja - uważa Paweł Kos, jeszcze kilka dni temu przewodniczący Krajowej Reprezentacji Doktorantów [władze zmieniły się 6 grudnia - red.]. - Walczyliśmy z opłatami za te studia i nie było naszym zamiarem ograniczanie możliwości rozwijania wiedzy.
KOMENATRZ
W sytuacji patowej, po decyzji ministerstwa większość uczelni uznała, że tak nie może zakończyć się ich "misja". Doktorantów trzeba kształcić i nie powinno się tego prawa ograniczać. I znaleziono rozwiązania - mniej lub bardziej szczęśliwe.
Najtęższe głowy twierdzą, że jeśli nie będzie pieniędzy z ministerstwa, to doktorantów także. Wiadomo jednak, że w naszym kraju raczej na nadmiar gotówki liczyć nie można. Jedynym więc sposobem, żeby ludzie mogli się kształcić jest ich "własny wkład". Przy okazji dobrze by było go uczciwie wyliczyć, bo aż trudno uwierzyć, że to prawie zawsze 9-10 tys. zł. Najgorszym jednak grzechem, który niestety dotknął naszą uczelnię jest zaniechanie. Chowanie głowy w piasek nigdy nie rozwiązuje sprawy.
Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Snoopy
Maturzysta

Dołączył: 06 Gru 2008
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: New York Płeć:
|
Wysłany: Pon 1:23, 15 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
1. To jest AJD. Tu wiele rzeczy jest na niby.
2. W tym kraju wszystko jest bezpłatne (teoretycznie).
3. Uniwerek. Haha. Chyba ludowy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|